Sunday 18 July 2010

Run for Life - 07/2010

Most of you know, Mike does the racing while I take photos and cheer him up (and occasionally tell him off for keeping me waiting for too long) but twice a year I put the trainers on, don't complain and take part in woman's 5K cancer race in Hyde Park.

This time the race was on 18th July so I turned up together with 12.5k thousands womans in Hyde Park. I wish I could say that I've arrived full of an enthusiasm but honestly speaking I was petrified. I go to the gym occasionally but I don't run so 5K seems a long way to go.


under eye of my trainer Mike, I had a proper warm up
I was surprised to discover that I copy Mike's behaviour so much - it turns out I can't run without starring at GPS and checking the stats every km.

light run was followed by stretching


and time arrived where I had to walk to the start line


and face 5K







5K turned out to be not too scary. Reading the messages on the T-Shirts of the competitors dedicated to love one who won/loss battle with cancer was taking my mind out and suddenly 5k distance is nothing in compare what the cancer victims have to go through.

Hope some of you, who read this blog decide to take part or come to cheer us up next time - not to get PB just to try something different, remember love one and have a picnic afterwards.

Charytatywny bieg (Polski) - 07/2010

Startowanie w zawodach i bieganie jest Michala domena ale 2 razy do roku ja nakladam addidasy, nie narzekam i przemierzam 5km w Hyde Parku, w biegu wylacznie dla kobiet organizowanym przez organizacje charytatywnym ku walce z nowotworem.

W tym roku razem z 12.5 tys ludzi "pelna entuzjazmu" (hmmm przestachu) pojawilam sie w Hyde Park.

Jak przystalo na "prawdziwego" sportowca przed biegiem byla rozgrzewka pod czujnym okiem mojego trenera

Jak w powiedzeniu - kto z kim przystaje takim sie staje; jak widac na ponizszym zdjeciu jestem uzalezniona od GPS, ktory mi podaje tetno, predkosc, dystans przymierzony (tak jak Michal, az wierzyc mi sie nie chcialo, jak mi pokazal na zdjeciach, ze na kazdym km automatycznie sprawdzalam)


Pora isc na start, odwrotu nie ma




Na mecie, z trenerem i moim fan clubem Michalem.




5 km minelo w miare szybko (w 31min Michal/Daniel prawie by mnie zdublowali) ale nie chodzi o czas. Liczy sie wziecie udzialu, zrobienie czekos innego i utwierdzenie sie w przekonaniu, ze jak sie uslyszy przerazajace slowa "ma Pani/Pan raka" to bedzie sie mialo dosc sily by walczyc. Mnostwo zawodnikow mialo na koszulce dedykacje dla tych co wyszli zwyciestwo lub zostali pokonani wiec bylo to rozproszeniem i 5km minelo w miare szybko.

Nie jest to typowy wyscig - Nie startuje sie w nim by ustanowic zyciowke; mnostwo uczestnikow przechodzi caly dystans nie biega.
Mam wielka nadzieje, ze kiedys sie zbierzemy i wszyscy razem wezmiemy udzial a potem bedziemy mieli wielki piknik w parku. Zobaczymy czy rzeczywiscie uda mi sie to zorganizowac ale sprobuje (biuro podrozy "Slon")



Tuesday 13 July 2010

Wales - 07/10

Wales is our most favourite place in UK - we used to go there at least once a year for more than 10 years and always stayed in Betws-y-Coed on campsite Rynys and always climb the Snowdon (yes, some may find it boring but we really enjoy it). We just love this place. After 3 years break we decided to return and camp on the same camping we always do - Rynys (and owner lady remembered us and knew where our spot is - we must be so predictable)

This time we took it easy age is catching up with us (not really, we still feel young, Mike just completed IM last week so still a bit sore).
Instead of walking we decided to explored area of Betws-y-Coe and visit Bodnat Gardens, run by National Trust


Conwy with XIII century castle


Penhryn Castle in Bagnor from XV century, probably the once of the most homely castles we've ever seen; on grounds of it there is railway museum


The trip to Wales could not be without climbing Snowdon 1,085 m (3,560 ft); we opted for our favourite route Horseshoe (12km) starting from Pen-y-Pass, this Snowdonia walk crosses Y Lliwedd to reach Snowdon's summit and the return is the Pyg Track;


There is 7 major routes and after trying most of them we believe this is the nicest one, challenging enough as it takes you through everything you want with gorgeous glacial lakes, panoramic views that will take your breath away. It took us 3:30hrs to get up (yes, not PB and slow bur what can I say, age is catching up ..) and going down definitely better performance, only 1:20hr.

above newly re-decorated restaurant at the top



On way back we stopped in Welshpool to visit Povis castle - nice place with spectacular garden, pity it wasn't sunny

Wales never disappoints us even when weather is not good. We just love this place.

Walia (Polski) - 07/10

Walia jest naszym najbardziej ulubionym miejscem w UK; przez wiele lat jezdzilismy tam na dlugi weekend w maju ale zaprzestalismy jakies 3 lata temu. W tym roku postanowilismy znow pojechac by zobaczyc czy dalej bedziemy tak zachwyceni jak poprzednio - no i sie nie rozczarowalismy; jak zawsze zatrzymalismy sie na campingu Rynys kolo Betws-y-Coe (i wlascicielka nawet nas poznala)

Tym razem zaczelismy spokojnie (Michal robil IM tydzien temu wiec ciagle dochodzi do siebie) - zamiast sie wspinac w pierwszy dzien pojechalismy zwiedzac okolice zaczynajac od ogrodow Bodnat


Conwy z zamkiem z XIII wieku


Penhryn zamek w Bagnor z XV wieku, jeden z najbardziej przytulnych zamkow jakie widzielismy; na jego terenach miesci sie muzeum kolei

Ale wyjazd do Walii nie mogl sie obyc bez wejscia na Snowdon 1,085 m (najwyzsza gora w Walii) szlakiem Horseshoe (podkowa konska - 12km) zaczynajacym sie w Pen-y-Pass idacym przez Y Lliwedd do szczytu Snowdon i wracajac Pyg szlakiem


Na Snowdon prowadzi 7 glownych szlakowale dla nas ten jest najbardzie panoramiczny, a ze jest jednym z dluzszych to nie jest zatloczony; widoki sa dech zapierajace


powyzej schronisko na szczycie



W drodze powrotnej zatrzymalismy sie w Welshpool by zobaczyc Povis zamek - fajne miejsce z super ogrodami - szkoda tylko ze pogoda nie dopisala
Walia nigdy nas nie rozczarowala, nawet jak pada, i dalej pozostaje naszym najbardziej ulubionym miejscem w UK. Weeknd by krotki ale bardzo relaksujacy.